Kochani!
Już jutro zacznę odpowiadać na wasze zaległe komentarze ;) Ostatnie dwa tygodnie były istną męczarnią, ale jak tylko się wyśpię będę w stanie funkcjonować dalej :D
Rozdział 16
Słowa partnera podziałały na niego.
Ponownie przyparł go do ściany i przyssał do jego ust. Wiedział, że już nigdy
nie będzie chciał go wypuścić ze swojego serca i życia. Gdyby ktokolwiek
powiedział mu, że można kogoś pokochać w ciągu ledwie kilku dni – zapewne by go
wyśmiał. Mimo iż widział niejedno wiązanie, nie wierzył w aż taki natłok emocji
i uczuć. Mylił się. Cholernie się mylił, dlatego też tym bardziej był
zadowolony z tego, że znalazł Sama. Kochanek chciał go popchnąć w stronę łóżka,
czuł jego napierające ciało, nie zamierzał się jednak poddać tym dłoniom.
Chwycił je mocno, zaciskając na nich palce i również przycisnął do ściany.
Wsunął swoje kolano między nogi partnera, naciskając lekko na jego erekcję.
– Chodź. – Marco ułożył wygodnie
Sama na łóżku, przykrywając jego ciało swoim. Mieli czas. Chciał pieścić i
całować ciało kochanka. Dbać o niego. Nie zamierzał się spieszyć. Ich wargi
łączyły się powoli, na początku ledwie muskając. Dopiero z czasem sam ten akt
stał się bardziej gwałtowny, namiętny i pożądliwy. Ich języki oplatały się,
walcząc chwilę o dominację. Młody zmienny trzymał go za włosy, tarmosząc je.
Podobało mu się to. Ciało partnera wyginało się do niego lekko, dłonie co jakiś
czas zjeżdżały na kark, a on czuł jego podniecenie na udzie.
Przerwał pocałunek i musnął nosem
jego policzek. Zsunął usta na jego szczękę, pieszcząc ją delikatnie, by po
dłuższej chwili ponownie wysysać z niego powietrze. Nie spodziewał się, że Sam
będzie aż tak aktywny, mimo swego niedoświadczenia. Czuł się zazdrosny o
pocałunki skradzione przez innych mężczyzn, było je czuć w sposobie, w jaki
próbował poddawać jego wargi próbie. Wsunął dłonie pod koszulkę młodszego
partnera, ledwie dotykając jego boków, pieszcząc je palcami. Obserwował ciało
kochanka, chcąc poznać jego reakcje na każdy najmniejszy dotyk, by w
przyszłości sprawiać mu jeszcze więcej przyjemności. Tym razem to Sam spróbował
odsunąć się od niego.
– Nie chcę czekać na ciebie w
nieskończoność. – Bez pardonu podciągnął mu podkoszulek, dając jasno do zrozumienia,
że chce go zdjąć. Obaj unieśli się do pozycji siedzących, by niepotrzebnie nie
szarpać się z ubraniem. Widział błysk w oku Sama, gdy ten zaczął go rozbierać,
czuć było, jak wielką satysfakcję mu to sprawiło, chociaż nie pojmował
dlaczego.
– Teraz twoja kolej. – Również
ściągnął z niego niepotrzebną część odzieży, ciesząc się widokiem nagiej klatki
piersiowej. Uśmiechnął się kącikiem ust i przywarł lekko ustami do lewego
sutka. Zassał się na nim, by zaraz potem lekko go nadgryźć i wyrwać krzyk z ust
kochanka. Podobało mu się to. Polizał lekko ciemny guziczek i ponownie przyssał
do niego usta. Lekko drżące ciało Sama dawało mu jasno do zrozumienia, jak
mężczyzna odczuwał to, co z nim robił. Nie musiał nawet patrzeć. Pocałował
miejsce, w którym znajdowało się szybko bijące serce i zaczął pocałunkami
wytaczać sobie ścieżkę do szyi kochanka.
– O cholera – sapnął sam, gdy Marco
podczas swojego ruchu niby niechcący zahaczył o jego pobudzoną męskość.
– Pieszczotliwie o mnie mówisz,
kochanie. – Przywarł wargami do ust Sama i powoli osunął go ponownie na
poduszki. Usiadł na biodrach kochanka, tak, by drażnić ich ciała przy każdym
najmniejszym ruchu. Całując się z partnerem, starał się pamiętać o tym, by go
rozebrać. Mimo to myśli uciekły mu z głowy, gdy dłoń sama przykryła jego
rozporek, drażniąc pobudzonego penisa przez spodnie. Lekkie ściśnięcie
wystarczyło, by naparł biodrami do przodu, a z jego ust wydostał się jęk.
Wykonał kilka ruchów frykcyjnych, chcąc dać sobie chociaż odrobiny ulgi.
Przylgnął czołem do czoła kochanka i patrzył mu w oczy, ocierając się o jego
rękę.
– Rozbierz mnie. – Poprosił Marco,
widząc rozkosz malującą się na twarzy partnera. Chciał, by ich ciała miały już
do siebie swobodny dostęp, mogły się o siebie ocierać, pieścić i drażnić.
– Chciałbyś, co? – W tym momencie
uświadomił sobie, że Marco tego nie zrobi, chcąc się z nim trochę
podrażnić. Wysunął dłoń spomiędzy ich ciał i oparł mocno dłonie o plecy
partnera. Przewrócił go na posłanie. Przytkał jego usta swoimi, chcąc uciszyć protesty,
ale również swój jęk, gdy ich męskości otarły się o siebie. Nie zamierzał być
bezwolną kukiełką. Biodra niedźwiedzia były przyciśnięte przez jego,
uniemożliwiał mu ruchy, chcąc zrobić wszystko po swojemu. Właśnie przez to
czuł, że ich życie nie będzie nudne. Sięgnął dłonią do guzika spodni, a zaraz
potem rozsunął szybko zamek. Nie odrywał się od pocałunku, próbując zarazem nie
dać się walczącemu o kontrolę partnerowi. Jego warga została lekko
przygryziona, przez co odsunął się od partnera. Podobało mu się to i nie mógł
powstrzymać uśmiechu.
– Ostry jesteś. – Spojrzał na niego
uważnie.
– A ty napalony.
– I to bardzo. Dlatego trzeba się w
końcu pozbyć naszych ubrań. – Odsunął się od niego i pociągnął lekko za spodnie
wraz z bokserkami. Marco wyjątkowo mu wszystko ułatwił, podnosząc swoje zgrabne
cztery litery, by mógł pozbyć się zbędnej w tej chwili odzieży.
Gdy tylko Sam go rozebrał, mężczyzna
wstał z łóżka i sam pozbawił się dolnej części odzieży. Oj tak, młody był dość
odważny. Nie spodziewał się po nim takiej inicjatywy. Pociągnął go za rękę tak,
by padł szybko na łóżko.
– Ej. – Śmiech Sama rozniósł się po
pokoju. – Wykorzystujesz chwilę.
– Mam tego nie robić? – Przysunął
się do jego szyi i polizał widoczną tętnicę.
– Ile mam czasu na zastanowienie?
– Wieczność. – Objął lekko kochanka
i pocałował. Nie spieszyło im się. Chciał tę chwilę przedłużać.
***
Po przebudzeniu, Allana zaskoczyła
panująca w całym domu cisza. Żaden zmienny nie przebywał we wnętrzu, ale
najbardziej zastanawiające było to, że jego córka nie płakała. Wstał,
rozciągnął mięśnie i zszedł na dół, by ogrzać swe ciało w ostatnich promieniach
słońca. Lucas leżał z Liz na kocu pod drzewem rzucającym rozległy cień. Mała
gaworzyła i wymachiwała nóżkami, gryząc intensywnie śliniak swoimi bezzębnymi
dziąsłami. Odetchnął lekko i uśmiechnął się. Jego partner przysypiał, co było
dla niego doskonale widoczne. W pół przymknięte powieki, rozleniwienie na
twarzy i luźna postawa ciała.
– Cześć, maleństwo. – Przywitał się
z córką i musnął palcami jej policzek. Kochanek nawet nie zareagował na jego
powrót. Śmiać mu się chciało z tego jego głębokiego snu. Wiedział, że jeśli
tylko go dotknie, mężczyzna od razu wstanie. Wziął córkę na ręce i siadł
wygodnie, opierając się o pień drzewa. Podparł o nie głowę, a małą ułożył
wygodnie na brzuszku. Zauważył, że zaczęła próby podnoszenia główki z tej
pozycji i co jakiś czas chciała się obrócić. Przez to, że należała do
zmiennych, jej rozwój przebiegał nieco inaczej niż u innych dzieci. Wiedział, że
jak już nauczy się sama obracać, bardzo szybko zacznie też siadać i się
podnosić w oparciu o dwie ręce. Podejrzewał, że w przeciągu najbliższych trzech
miesięcy będzie miał w domu małego, biegającego zmiennego. Trochę przerażała go
ta wizja. Będą musieli zadbać o to, by zabezpieczyć schody i wejście do kuchni.
Westchnął lekko. Wziął Liz pod pachy i zaczął ją podnosić, robiąc przy tym
głupie miny. Dziecko piszczało śmiesznie i śmiało się, a on razem z nią. Mała
wierzgała nogami, co jeszcze zabawniej wyglądało.
Poczuł dłonie Lucasa, które zawinęły
się na jego pasie. Obrócił w jego kierunku twarz, za co został nagrodzony
pocałunkiem.
– Chcę się dzisiaj z tobą kochać. –
Przez ciało przebiegły mu dreszcze, słysząc głębszy głos kochanka. Gdyby mógł,
zrobiłby to nawet teraz, nie chciał jednak, by Liz ciągle była pod opieką kogoś
innego.
– Ja z tobą też. – Musnął lekko jego
usta, co wystarczyło na zachętę. Już się nie mógł doczekać.
***
Tym razem to Sam siedział mu na
biodrach i całował jego klatkę piersiową. Podobało mu się to, że wilk przejął
kontrolę. Nie zamierzał mu dzisiaj pozwolić na wzięcie jego tyłka, ale nie
chciał zabraniać mu pieszczot. Tylko kochanek wiedział, ile jest w stanie mu
dać, a on nie miał zamiaru naciskać na więcej. Policzki zmiennego zdobiły
krwiste rumieńce, co tylko mocniej go pobudzało. Był niewprawny w swych
ruchach, niepewny, ale zarazem parł ciągle do przodu popychany nieznaną mu
motywacją. Jego uda zostały rozszerzone przez kolano partnera. Spojrzał na
niego uważnie. Rozkosz i tak przyćmiewała mu zmysły, ale chciał wiedzieć, co
młody kombinuje.
– Ja nie wiem, czy… – nie dokończył
myśli. Chciał spróbować seksu oralnego, zobaczyć, jak to jest zrobić komuś
bliskiemu przyjemność. Zarazem jednak nie wiedział, czy go to nie obrzydzi.
Mimo to czuł, że Marco nie miał mu za złe, gdy się od niego odsunął, niezdolny,
by zrobić to, co planował.
– Wszystko zależy od ciebie. Nie
musisz, jeśli nie dasz rady, czy nie chcesz. – Podciągnął chłopaka do siebie i
musnął jego wargi. – Nie spinaj się tak. Tragedii nie będzie. Możesz sprawić,
że będzie mi tylko i wyłącznie dobrze. – Wypuścił powietrze przez nos i zsunął
się pocałunkami na brzuch partnera. Nadal nie był pewien tego, co ma zrobić,
próbował szybko przemyśleć, jak on, do jasnej cholery, ma osłonić zęby, żeby
nie podrażnić wrażliwej skóry członka. Niestety jego rozmyślania nie pomagały
mu w rozluźnieniu się.
Marco obserwował coraz bardziej
zestresowanego partnera. Nie zamierzał pozwolić mu na nic, na co nie był
gotowy. Fakt, Sam wyszedł z inicjatywą, chciał dobrze, ale widział, jak
aktualnie sytuacja ta negatywnie wpływała na jego zachowanie. Podniósł się z
wygodnego posłania i podciągnął niczego niespodziewającego się kochanka do
góry. Wpił się w jego usta i ponownie przeturlał na łóżku tak, by teraz to on
był na górze. Dłonie Sama zaplotły się na jego plecach, ciało początkowo jak
gdyby zamrożone rozluźniło się, a nogi zaplotły na jego pasie, dając mu wygodny
dostęp do wielu jak do tej pory skrywanych miejsc.
Po tym, jak bardzo Sam chciał być
aktywny, wiedział, że nie będą się nudzić w łóżku. Zarazem uświadomił sobie,
jak ważna przy pierwszym razie jest psychika kochanka. Oddać się komuś nie jest
łatwo, trzeba przełamać swoje lęki, opory i myśli kiełkujące w głowie. Czasem
najlepiej jest się poddać namiętności, ale zdarzają się też takie sytuacje, że
nie jesteśmy w sytuacji zbliżenia odsunąć od siebie zbędnych myśli. Wydawało mu
się, że taką właśnie osobą jest wilk.
Muskał ustami jego skórę na klatce
piersiowej, przygryzał, pieścił i lizał. Co jakiś czas na lekko nawilżony
skrawek skóry chuchał gorącym powietrzem, wywołując doskonale widoczną gęsią
skórkę i drżenie w ciele Sama.
– Cholera. Za niedługo dojdę od
sposobu, w jaki mnie pieścisz – mruknął mężczyzna, gdy tylko uwolnił ponownie
maltretowany sutek.
– Nie chcesz tego?
– Chcę, żebyś mnie w końcu
zatwierdził. – Zsunął dłoń na spragnioną erekcje partnera, rozcierając na niej
preejakulat. Obaj nie spodziewali się, że od tego typu dotyku wilk dojdzie
gwałtownie. Marco obserwował to zaskoczony, ale musiał przyznać, że widok
orgazmu partnera jeszcze bardziej go pobudził. Pokłady jego cierpliwości
wyczerpały się. Rozochocone ciało młodszego zmiennego, rumieńce na twarzy i
oczy przysłonięte ramieniem tym bardziej mu to uświadomiły. Z lekkim użyciem
siły odsunął niechcianą kończynę z twarzy kochanka i spojrzał mu głęboko w
oczy. Nie rozumiał, czemu Sam czuł się tą sytuacją zażenowany. Przycisnął się
krótko do jego warg.
– Zatwierdzę. Musisz mi tylko podać
żel, który jest pod poduszką, kochanie. – Zmrużone spojrzenie wilka lekko go
rozbawiło. Gdy ten szukał dłonią nawilżacza, on sam zajął się utrudnianiem tego
zadania. Nie mógł ukryć, że coś go ciągnęło do partnera, na dodatek zapach jego
ciała, orgazmu i feromonów wirowały mu w głowie. Osunął się na wysokość krocza
kochanka i polizał jego główkę.
– Osz kurwa… – Jęknięcie było
głębokie, gardłowe, prawie że warczące. Uśmiechnął się lekko, intensywniej
zajmując się pieszczeniem na wpół twardej erekcji. Polizał ją po całej
długości, pieszcząc chwilę spód główki, okręcając się lekko językiem, czy
pocierając czubek płaską stroną języka.
Sam wypychał w jego stronę biodra, próbując wbić mu się w usta. Przytrzymywał
go dłońmi za biodra, pieszcząc go jedynie na zewnątrz. Czekał na żel, a wtedy
będzie mógł go przygotować.
Dopiero po kilku chwilach był w
stanie przypomnieć sobie, co miał do zrobienia. Jego mózg zamienił się w
galaretkę, w umyśle zapanowała tylko jedna myśl mówiąca mu o rozkoszy, którą
przeżywał. Marco był stanowczo za dobry w tym wszystkim, drażnił go, pobudzał,
ale nie pozwalał dojść. Niech go szlag. Marzył o tym. Poklepał go lekko po
dłoni, dając do zrozumienia, że ma go puścić i wziąć ten cholerny nawilżacz,
inaczej za chwilę ponownie dojdzie.
– Gratuluję, kochanie. – Jego lekko
ironiczny uśmiech podziałał mu na nerwy.
– Och, goń się. – Jęknął głęboko,
gdy główka erekcji została zatopiona w ciepłym wnętrzu ust. Po krótkiej
przyjemności uczucie to zostało mu gwałtownie zabrane.
– Chyba nie mogę. Za mocno ściskasz
moje włosy. – Roześmiał się. Puścił zagarnięte nie wiadomo kiedy kosmyki.
Prawie w tej samej chwili poczuł palec krążący wokół jego wejścia, pieszczący
go delikatnie na zewnątrz, jednak nie naciskający na to, by się wsunąć.
– Muszę się rozluźnić. – Nie był świadom,
po co powiedział to na głos. Po prostu nie chciał, by jego pierwszy raz był
zbyt bolesny, a nie jedną taką historię usłyszał w swoim życiu.
Słysząc słowa Sama, ponownie
ulokował się wygodnie między jego nogami. Rozsunął je jeszcze trochę, chcąc mieć
swobodny dostęp do niewielkiej dziurki, która poddawała się opuszkowi palca,
otwierając na niego. Wylał dodatkowa porcję żelu na dłoń, rozcierając go.
Wsunął palec wskazujący do ciała kochanka, by go przygotować. W tej samej
chwili zassał się gwałtownie na jego główce, wywołując z ust partnera głęboki
krzyk przyjemności. Ciało rozluźniło się, przyjmując w sobie lekko poruszający
się palec. Nie musiał długo czekać, by dołączyć drugi, przygotowując Sama do
chwil przyjemności.
Ssał jego erekcję, próbując wsunąć
ją głębiej w gardło. Co jakiś czas wypuszczał penisa partnera z ust, pieszcząc
go z zewnątrz i liżąc. Pozwalało to wilkowi nie myśleć o tym, że dwa palce
rozciągają wrażliwe wejście na przyjęcie jego członka.
– Szybciej, Marco. Chcę cię mieć w
sobie. – Kolejna prośba o to, by już go wziął. Nie zamierzał pozostawiać jej
bez odpowiedzi. Wysunął z niego dwa palce, dokładając do nich jeszcze jeden i
powoli naciskając na rozwarte wejście. Pogłaskał prostatę kochanka, wyrywając z
jego ust głęboki krzyk. Podobał mu się taki gorący, krzyczący i proszący o
więcej.
Nie miał jednak już w sobie za dużo
cierpliwości. Wysunął z Sama palce i ponownie nalał żelu na dłoń, tym raz
jednak po to, by rozsmarować go na swojej męskości.
– Kochanie, obróć się.
– Nie. – Padła krótka odpowiedź.
Zmienny patrzył na niego hardo. Nie zamierzał przekonywać go o tym, że pozycja,
w której będą się znajdować, będzie dla niego boleśniejsza.
– Dobrze. Nie spinaj się. – Pochylił
się nad ciałem kochanka, trzymając w dłoni erekcję i przykładając do jego ciała
główkę.
– Ja nie zam… o cholera – sapnął Sam
i wbrew swoim początkowym słowom ciało spięło się gwałtownie.
– No już, kochanie. – Musnął jego
wargi swoimi. Przez to, że musiał się pochylić, jego erekcja wsunęła się
odrobinę głębiej do ciała kochanka, wyrywając z niego oddech. – Jest dobrze,
spokojnie. Zaraz minie. – Muskał jego usta, a jedna dłoń głaskała go po boku.
Zassał się lekko na jego szyi, pobudzając ponownie puls, a przy tym
rozluźniając mu ciało. – Właśnie tak. – Wsunął się dalej, jednak czuł, że to
nie będzie dla Sama ani miłe, ani przyjemne. Widać było, że sprawia jego ciału
dyskomfort, a wręcz ból, czego najchętniej by uniknął. Zamierzał jednak nie
odpuszczać, chyba że to partner każe mu przestać.
Podniósł się z jego ciała i sięgnął
dłonią do wilka. Dłoń ruszała się kilkukrotnie na wrażliwej skórze, a kciuk
skupił się na pocieraniu okolic wrażliwej szczelinki na czubku członka.
W pewnym momencie, mimo bardzo
powolnego tempa, wsunął się całkowicie w kochanka, dając mu czas na
przystosowanie się do wypełnienia.
– Och. Nie wiedziałem, że to takie
trudne. – To prawda, nie było im łatwo, tym bardziej że Sam co chwilę spinał
swoje ciało. Ani dotyk, ani słowa nie pozwalały mu się uspokoić i wyłączyć
myślenie, które podpowiadało czarne scenariusze. To z kolei powodowało, że
mechanizm błędnego koła blokował go jeszcze bardziej.
– Jest dobrze. – Musnął jego wargi i
poruszył się lekko na próbę, obserwując twarz kochanka. Nie zamierzał mu zrobić
krzywdy, choćby w tej chwili miał się z niego wysunąć.
– Tak, ale… nie spieszmy się. – Nie zamierzał
zaczynać od szybkiego tempa. Zastanawiało go, skąd Sam znał tak dziwne, a
zarazem smutne historie o seksie. Będzie musiał się tego później dowiedzieć.
– Nie zamierzam, kochanie. – Pieścił
dłońmi jego ciało, ustami wytaczał sobie szlak na szyi partnera, podgryzając
zarazem lekko tętnice. Oh. Jak on chciał zawiązać ich już więź. Ruszał powoli
biodrami, pozwalając, by to Sam wybrał odpowiedni dla niego moment na
przyspieszenie. Wiedział, że w końcu młody zmienny również wykona ten pierwszy,
najważniejszy ruch biodrami. Nie czekał na to zbyt długo.
– Och! – Krzyk wydostał się z ust
wilka, gdy tylko trafił we właściwy splot nerwów. Ciało najpierw napięło się
lekko, a zarazem potem zalała je fala rozluźnienia. Oj tak, teraz już wiedział,
na jakim miejscu powinien się skupić.
Szybko znaleźli wspólny rytm. Sam
napierał pożądliwie na jego ciało, przyciskając mu biodra swoimi zaplecionymi
wokół nich nogami. Erekcja mężczyzny ocierała się o ich brzuchy, zostawiając na
nich mokre ślady. Pocałunki były pełne wilgoci, walki o dominację i próby
pokazania na tym, jak im zależy. Co jakiś czas w ruch szły zęby, zahaczające o
dolne wargi, podgryzające je. Rozsiewające po ciele jeszcze większą przyjemność.
W pewnym momencie Sam wygiął szyję
do tyłu, uwolnił swe usta i nie krępował się tym, że jęczy. Ich ciała pokrywał
pot, obaj dążyli do spełnienia. Zamierzał jednak najpierw doprowadzić do
orgazmu partnera, chcąc, by ugryzienie było mniej odczuwalne. Z trudem wsunął
dłoń między ich ciała, poruszając gwałtownie biodrami, pocierał mocno główkę
erekcji Sama, pieszcząc ją. W pewnym momencie przez przypadek lekko
przyszczypał palcami wrażliwą skórę, co spowodowało głośny jęk kochanka i jego
orgazm. Bez zastanowienia wpił się zębami w zagłębienie między szyją a barkiem
Sama, oznaczając w ten sposób jako swojego partnera.
Coś w nim zaskoczyło, poczuł, że w
końcu osiągnął to, czego tak cholernie pragnął od dłuższego czasu. Przez jego
ciało przeszedł gwałtowny orgazm, biodra wciąż napierały na wrażliwe wejście
kochanka, a ten przytulał go mocno do siebie.
Dopiero po chwili ich oddechy i cała
uspokoiły się na tyle, że mogli się od siebie lekko odsunąć. Nadal leżał na
swoim partnerze, przyciskając jego ciało do materaca, mając na sobie jego nogi
zawinięte wokół bioder. Ułożył swoją głowę w zagłębieniu, gdzie przed chwilą go
ugryzł i zamruczał lekko.
– Spać… – mruknął Sam. Uśmiechnął
się na to. Było na tyle ciepło, że mogli sobie pozwolić na spanie bez kołdry.
Wysunął się lekko z ciała kochanka.
– Zaraz. Musisz mnie puścić.
– Nie mogę. Wszystko mi odmówiło
posłuszeństwa. – Widział rozluźnienie na twarzy partnera i uśmiech zagościł na
jego twarzy. Pomógł mu w oswobodzeniu swojego ciała i pocałował miękko w czoło.
– Gdzie idziesz? – Sam nie wysilał
się nawet, by spojrzeć na niego normalnie, a nie spod półprzymkniętych powiek.
– Do łazienki. Daj mi chwilę. – Co
innego, gdyby byli w domu, tutaj jednak zamierzał oczyścić swojego partnera z
resztek spermy i iść spać w zmiętej, pachnącej ich seksem pościeli.
Gdy wrócił do pokoju, zastał swojego partnera wygodnie śpiącego z głową wtuloną w poduszki, jednakże częściowo
ułatwił mu zadanie, leżąc na brzuchu. Uśmiechnął się lekko, wykonał to, co
uznał za słuszne i już po chwili również wsunął się do łóżka, by pospać chociaż
trochę obok Sama.
Przyjemne
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńNo nawet bardzo ale pewnie do końca będzie łatwe:-)
OdpowiedzUsuń:D Co ma być łatwe? :D
UsuńCud, miod i orzeszki. :) Teraz jeszcze czekam na akcje Allana i Lukasa i moge umierac, haha.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
xjudass
Hahahhaa, miło mi :D Po co umierać... Przecież możesz czytać kolejne teksty jeśli tylko się pojawią :D
UsuńPozdrawiam
LM
WOW! Cudo :)
OdpowiedzUsuńNareszcie są partnerami :) Sam zaakceptował Marco, jakie to piękne :) Wspaniale opisałaś ich zbliżenie :) Teraz mam nadzieję, że nic nie zagrozi ich szczęściu.
Alfy są dla siebie wsparciem i wspaniale opiekują się swoją Księżniczką :)
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
P.S. Znalazłam parę literówek, pisałaś imię Sama z małej litery.
SUPER :)
Miło mi, że ci się podobało :) Tak, w końcu są partnerami. Można by nawet rzec, że ich życie trochę kręci się w okół księżniczki :D Spróbuję wynaleźć te literówki. Dziękuję!
UsuńPozdrawiam
LM
Świetny rozdział,bez dramatycznych zwrotów akcji między Marco a Samem.Wreszczie ukojenie i zatwierdzenie partnera przez betę.Sam ,jak na prawiczka nieźle sobie radził,Marco delikatny,jak to on.Sama słodycz.Teraz Allan czeka na swoje chwile szczęścia z Lucasem ,opieka nad dzieckiem ,wysysa z nich siły.Życzę weny, pozdrawiam Beata
OdpowiedzUsuńMiło mi, że ci się podobało ;)
UsuńMasz rację, wreszcie ukojenie obu partnerów ;)
Pozdrawiam
LM
Super rozdział ;)
OdpowiedzUsuńCiesze się, że Marco zatwierdził Sama, oby teraz zaczęło się między nimi układać. Jakby nie patrzeć po fatalnym początku ich znajomości teraz mają szansę stworzyć coś trwałego między sobą.
Fajnie też, że między Allanem i Lukasem wszystko dobrze się układa i obaj tak rozpieszczają swoją córkę. Z Liz to prawdziwa szczęściara ;)
Pozdrawiam
Bardzo mi miło, że ci się podobało ;)
UsuńMasz rację. Początek mieli fatalny, teraz tylko może być lepiej. Jak tu ich wszystkich nie kochać? ;)
Pozdrawiam
LM
Nie dodał się mój komentarz z telefonu, a tak walczyłam by nie zasnąć i pierwsza skomentować :/ Dobrze że zaglądam po kilka razy do rozdziałów twoich ;) Cudo jak zwykle choć za krótko jak zwykle. Moje gratulacje, kolejny raz pokazałaś swój pisarski talent, Mam nadzieję że w następnym rozdziale jest trochę więcej o drugiej parze bohaterów :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dziękuję za kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńNie owijając w bawełnę, spodziewałam się takiego rozwiązania tej sprawy, jednak mimo wszystko moja dusza czuje się usatysfakcjonowana. Uwielbiam happy endy (chociaż właściwie tu jeszcze końca nie ma, ale obyło się bez złamanego serca, dramatu, cierpienia bohaterów, które z pewnością mi się udzieli).
W tym rozdziale było kilka drobnych błędów, jak imię Sam'a zaczynane małą literą. Dzięki temu dłuższą chwilę zastanawiałam się czy Marco jest sam ze sobą, czy faktycznie wilczek gdzieś tam mu towarzyszy :D
Momentami także gubiłam się przy przejściach z perspektywy Marco do perspektywy Sama. Jednak po kolejnym przeczytaniu tego, zaczęłam się w tym odnajdywać. Nie jest to wadą, ale sprawia, że czytelnik musi uważnie skupiać się na Twoim tekście.
To dobra rzecz :)
Pozdrawiam i życzę dużo weny,
Oreitea
Nie ma za co ;P Żal by mi było ich rozdzielić, dlatego właśnie tak oczywiste rozwiązanie. Nie wiem czy obędzie się dalej bez dramatów, zwrotów akcji, itd.
UsuńPróbuję znaleźć te błędy. Nie miałam wcześniej okazji jednak tego zrobić ;)
Pozdrawiam
LM ;)
Witam,
OdpowiedzUsuńno w końcu zatwierdził, i Sam tego chciał z czego się bardzo cieszę, tak to było wspaniałe, troska, ale i pokazanie jak bardzo pragnie...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia