niedziela, 12 lipca 2015

Rozdział 19

Kochani!
Przed wami kolejny rozdział tekstu ;)
Zapraszam do czytania i komentowania ;) Jestem już po sesji, więc wracam do odpowiadania regularnie na wasze komentarze ;) Wszystkie braki w komentarzach już nadgoniłam ;)

Rozdział 19


Dwa tygodnie później

            Lucas spojrzał na zmęczonego partnera. Tymczasowo nie mógł mu pomóc w opiece nad Liz z powodu nawału pracy, a dziewczynka wiecznie płakała. All chodził zmęczony i rozdrażniony, bolała go głowa. Musiał dopilnować kilku terminów, siedział w pracy po osiemnaście godzin, resztę czasu poświęcał na dojazd i spanie. Gdy tylko wracał do domu, brał kochanka w ramiona i przytulał. Liz od kilku dni spała po dwie, może trzy godziny na raty, co tylko utrudniało regenerację partnera.
            – Ja nie wiem, co jej jest. Po prostu nie rozumiem. – Chwycił jego dłonie, zanim te dotarły do kosmyków włosów. Pocałował knykcie partnera.
            – Spokojnie. Wezwiemy lekarza. On nam coś powie.
            – Ona jest zmienną, jak chcesz to zrobić.
            – Kochanie. Sam przecież mówiłeś, że też mamy specjalistów różnych dziedzin. Znam kogoś, kto się nią zajmie. Co innego, gdyby to trwało dzień, ale aż tyle…
            Allan próbował już wszystkiego. Nic nie pomagało jego córeczce. Miał ochotę rozszarpać sobie głowę, żeby tylko dowiedzieć się, co jej dolega.
            – Sprowadź go jak najszybciej. Niech pomoże naszej córce. – Przykro mu było widzieć mężczyznę w takim stanie. Wyszedł na chwilę z pokoju, po komórkę, którą zostawił w bluzie. Dzień był ponury i chłodny. Zajrzał jeszcze do kuchni, by wziąć wodę i tabletki na ból głowy. Zastanawiał się, jak to rozwiązać. Allan musiał się w końcu wyspać, on również. Wyjątkowo mógł sobie pozwolić na trochę więcej czasu spędzonego w domu. Rozliczenia, faktury, stos dokumentów do przeczytania. Pozwolił sobie na jakiś czas wolnego, to teraz ma.
            – Zająć się małą? – Głos Sama go zaskoczył. Zamyślił się i nie słyszał, jak wszedł do kuchni.
            – Dzięki, przyda się. – Uśmiechnął się lekko. Wiedział, że młody wilk stara się zyskać ich sympatię, a zarazem, że nie zrobi niczego jego córce.
            – Wiecie, co jej jest? – Zaprzeczył ruchem głowy. Może w końcu dane im będzie zasnąć. – Radzę wziąć tabletki nasenne. W całości. Ze względu na naszą drugą naturę spokojnie prześpicie cztery, może pięć godzin.
            – A ty skąd to wiesz? – Luc spojrzał na niego.
            – Kiedyś był to mój jedyny sposób na zaśnięcie. Zaraz po nią przyjdę. Przyniosę wam najpierw leki.
            – Ratujesz nas. – Lucas wiedział, że Sam nie powinien mu niczego takiego dawać, ale postanowił mu zaufać. Skoro jego zwierzęciu nic się nie stało to i im nie powinno się nic złego wydarzyć.

***

            Allan nie podejrzewał, że pięć godzin snu może być takim błogosławieństwem. Pierwszy raz od kilku dni czuł się chociaż trochę wypoczęty i zrelaksowany. Gdy tylko zaczął się wybudzać, w jego uszy wpadł świdrujący dźwięk płaczu Liz. Odetchnął i wstał. Lucas nadal spał, a on nie zamierzał go budzić. Wiedział, że mężczyzna jak zwykle potrzebuje pospać trochę więcej niż on. Mimo tego zazwyczaj był pomocny. To on głównie zajmował się opieką nad córką, z tego względu, że tymczasowo nie pracował.
            To była kolejna kwestia, nad która powinien się zastanowić. Nie chciał całe życie siedzieć w domu i nic nie robić. Prędzej szału dostanie. Na razie zajmował się córką, zamierzał poczekać, aż zacznie zmieniać się w wilka i dopiero wtedy będzie czegoś szukać.
            Zszedł do salonu, bo to tam siedział Sam z małą. Odetchnął głośno, czując pulsujący ból w skroni.
            – All, chyba wiem, co jej jest… Nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że kiedyś o czymś takim czytałem. – Spojrzał na młodego zmiennego. Minęło tak mało czasu, a on widział w nim zmianę. Samo to, jak patrzył na Marco, pieścił jego ciało wzrokiem, nie umykały mu gesty, które wykonywali w swoim kierunku. Byli związani, a zachowywali się dyskretnie, muskali swoje dłonie, jeden chwytał drugiego za nadgarstek. Czuł się, jakby miał przed sobą parę nastolatków, a nie dwóch dorosłych mężczyzn. Słyszał jednak, że ich technika jest dość skuteczna. Wyczulony słuch i to, że codziennie w nocy krążył do łóżeczka Liz, był tylko uwieńczeniem tego faktu.
            – Co takiego? – Potarł bolące skłonie. Rzadko bolała go głowa, właściwie cierpiał na bardzo silne migreny, które praktycznie chciały zwalić go z nóg. Tak było i tym razem. Światło przepalało siatkówkę, dźwięki były spotęgowane, myśli uciekały daleko.
            – Podwójnie ząbkuje. – Przesłyszał się. Z tego bólu ma jakieś omamy słuchowe albo postradał zmysły.
            – Że co? – Nie, to nie możliwe. Przecież nikt tak nie ma.
            – Ząbkuje podwójnie. Gdyby tylko jej ludzka forma ząbkowała, dałoby się jakoś zniwelować ból, ale nie mamy dostępu do jej wilczej formy, prawda? Jest jeszcze na to za mała, ale wilk w niej jest. I on też ząbkuje. Może tak być przez to, że jej matką był człowiek.
            – Jak do tego doszedłeś? – Skupił się na młodym wilku, chcąc odgonić od siebie ból. Problem tkwił w tym, że zaczynał tracić wzrok.
            – Kiedyś chciałem studiować medycynę. – Usłyszał w jego głosie żal. Będzie musiał o tym porozmawiać z Lucasem i Marco, jeśli tylko nie zapomni. – Interesowałem się wiedzą medyczną także w kontekście zmiennych. Nie ma dużo przypadków takich zmiennych, ale jednak są oni opisani. Ciągły płacz, nic nie pomaga, śpią krótko, bo cały czas ich coś boli i nie wiadomo do końca co, skoro płyny i żele na ząbkowanie nie pomagają. Okazało się, że zmienni pochodzący z pary hm… brzydko mówiąc mieszanej, mogą mieć takie problemy. Z tym że potem może się okazać mocniejsza niż inni zmienni. Nie zbadano takiej zależności, wiesz, jak u nas wyglądają badania. Nie ma dofinansowań do diagnozowania zmiennych, bo mało kto o nich wie.
            – No tak, to akurat prawda. Wiesz, jak temu zaradzić? – W myślach błagał Sama o podanie mu rozwiązania, bo inaczej zwariuje, a przecież małej nie wyrośnie tylko jeden ząb, a cała sterta.
            – Na tę chwilę nie, ale jeśli dasz mi dostęp do naszej bazy danych, to ci pomogę. To tam znalazłem te informacje, ale nie jestem w stanie sobie ich przypomnieć. Poza tym były tam dokładne wytyczne, jeśli chodzi o wiek dziecka, bo niezwykle ważne jest, by dobrać odpowiednie składniki leku do wieku i wagi dziecka.
            – Dobrze, możesz teraz się tym zająć?
            – Oczywiście. Muszę tylko dać znać Marco, żeby przyjeżdżał do domu. – Uśmiechnął się do Sama wdzięcznie. Oby tylko potrafił pomóc jego córce. Nagle uświadomił sobie, że wokół nich panuje cisza.
            – Poczekamy, aż się obudzi? – zapytał proszącym tonem, nie chciał ponownie słyszeć tego rozdzierającego mu serce krzyku.
            – Idź do Lucasa, All. Ja z nią posiedzę, dopóki się nie obudzi, a potem ci ją przyniosę. Może tak być?
            – Idealnie. – Po cichu wyszedł z salonu, przymykając drzwi wytłumiające dźwięki. Zastanawiał się, czy w takim przypadku Liz o wiele szybciej się nie przemieni. To może być niebezpieczne. A on nie wiedział, jak dać sobie z tym wszystkim radę. Na tę chwilę czuł się bezradny, potrzebował tabletek, wody i snu.

***

            Wylądował na lotnisku, przeszedł już odprawy i teraz jego kolejnym zadaniem było wypożyczenie samochodu. Myślał praktycznie. Chciał zrobić Allanowi niespodziankę, odwiedzając go. Z drugiej strony wiedział też, że chłopak, którego znał, już nie istnieje. Jest dorosłym, odpowiedzialnym mężczyzną z partnerem i dzieckiem na głowie.
            Dlatego postanowił nic mu nie mówić o swoim przylocie. Znając swojego przyjaciela, ten by się zestresował, przeorganizował życie kilku osobom, a także sobie i przyjechałby po niego za wszelką cenę.
            Działając tak jak teraz, miał większe pole do popisu. Mógł przenocować w hotelu, gdyby nie zdecydował się jednak pojechać do Allana i zobaczyć go z kochankiem, ale w jego zachowaniu kryło się również to, że nie lubił być od kogoś zależny.
            Jeśli przyjedzie tam swoim samochodem, będzie mógł nim wrócić. A to była największa zaleta. Nie będzie musiał się nikogo o nic prosić czy tłumaczyć. Ze względu na swój zawód podejmował proste, ale racjonalne decyzje, które też skupiały się na tym, że nigdy nie będzie ograniczony przez kogokolwiek.
            Zamieszka u Allana na czas pobytu, ale jeżeli tylko poczuje się tam źle i niekomfortowo, przeniesie się do hotelu. Lubił mieć wybór co do kierunku swego działania.
            Został prawnikiem po to, by przejąć firmę po ojcu, jednakże doskonale wiedział również, że nie nadaje się do niczego innego. Od dziecka pomagał w prowadzeniu firmy, chociażby przybijając pieczątki, czy porządkując czyste kartki. Potem zapoznawał się powoli z kodeksami, odpowiednim ich interpretowaniem, dlatego też przez studia przeszedł dość lekko. Kilka przedmiotów było dla niego ciężkich, tym bardziej, gdy nie rozumiał ich sensu, czy nie interesowała go dana dziedzina prawa, jednakże umiał pokonać w sobie opór, który się rodził na samą myśl o tym, co ma zrobić.
            Uczelnię ukończył z wyróżnieniem, ojciec od razu przyjął go na wspólnika, widząc jego pasję i zapał do pracy. Max dość szybko jednak przejął wszystkie obowiązki, gdy rodzic zmarł na zawał pięć lat później.
            Aktualnie miał w planach rozbudowę firmy, ponieważ miał na to dość pieniędzy i wciąż przybywających klientów. Poza tym poznał odpowiednią osobę do tego, by została jego wspólnikiem. Nie od razu, ale za kilka lat, gdy przejdzie wszystkie stopnie pracy w firmie.
            Przez całą podróż różne myśli kłębiły się w jego głowie, nie dając mu spokoju, rozbudzając co rusz wyobraźnię. Całą tę wizytę utrudniał fakt, że był w Allanie zakochany, a jak znał mężczyznę, jego partner będzie o tym wiedział.
            Westchnął lekko, wchodząc do wypożyczalni samochodowej. Po krótkiej chwili siedział w wygodnym samochodzie, na fotelu obitym skórą. Odrobina luksusu, na którą uśmiech wykwitł na jego twarzy.
            Czekała go godzina drogi do domu Alla. Zanim zabukował lot, sprawdził, gdzie znajduje się wypożyczalnia, którą drogę musi obrać i ile czasu mu ona zajmie. Właśnie za to uwielbiał współczesny świat – mógł do woli kontrolować swój kalendarz. Może nie robił tego bardzo restrykcyjnie, jednakże zawsze był przygotowany na dziwne ewentualności.
            Zastanawiał się, po co sam stwarza sobie problemy. All dawno temu dał mu jasno do zrozumienia, że nie jest nim zainteresowany. Na szczęście nie odsunął się od niego, wiedząc, że go kocha. Z jednej strony było to dobre posunięcie, ponieważ nie poczuł się odrzucony, z drugiej jednak ciągle rozbudzał w sobie nadzieję. Widok Alla z jego pierwszym chłopakiem był dla niego wstrząsający. Złamane serce nie chciało łatwo się goić. Mimo że był z nim ledwie tydzień, to skutki tego postępku tkwiły mu zadrą w sercu bardzo długo. Kolejny chłopak też nie zagrzał długo miejsca w sercu zmiennego. Ówczesny kolega był zbyt agresywny, za co dostał od Maxa po mordzie. Należało mu się zaraz po tym, jak zobaczył na ramieniu Alla dwa duże siniaki. Wiedział, że dał się poszarpać, bo kontrolował swego wilka i tylko na tym się wtedy skupiał, by ten się nie ujawnił w obronie swego właściciela.
            Potem związał się z Ellen i to, jak mu się wydawało, przypieczętowało jego los. Był świadkiem na jego ślubie z dziewczyną, której nienawidził. Odsuwał od siebie to uczucie, ale jednak i ono w pewnym momencie jego życia zdominowało wszystkie jego myśli. Teraz jednak wiedział, że nie ma odwrotu. Miłości mniejsze lub większe, ciągle dawały mu chociaż cień szansy. Po tym, co kiedyś usłyszał od Allana, wiedział, że w tym przypadku nie ma odwrotu. Nie jest dla niego. Lucas został jego partnerem więzi.
            Od tamtego telefonu minęły dwa tygodnie. Na początku czuł się, jakby mu ktoś przyłożył drewnianą pałką w brzuch, a następnie w serce i głowę. A jednak żył i funkcjonował dalej, jak gdyby nic się nie stało. A przecież stało się aż za wiele. Utracona nadzieja bolała. All był dla niego dostępny tylko częściowo i to go denerwowało i bolało. Teraz jednak będzie musiał sobie z tym wszystkim dać radę. Powinien opanować przygnębienie, bo zmienni wyczują jego emocje, samochód przesiąknięty poczuciem straty, smutku i bólu. Nie zamierzał dać Lucasowi takiej satysfakcji.
            Może powinien wybrać się za jakiś czas na wakacje? Będzie sam ze sobą, odetnie wszystkie myśli, odseparuje się i odetchnie. Ten pomysł całkiem mu się spodobał. W końcu będzie mógł się zregenerować, nabrać słońca na najbliższe kilka lat.

***

            Lucas obudził się przed przyjściem Allana do pokoju. Przeciągnął się i obrócił na drugi bok, ponownie rozciągając spięte mięśnie. Tego mu było trzeba. Pomyślał, co jeszcze miał do zrobienia w pracy. Zapowiadało się na to, że niewiele. Wszystko zajmie mu może dwie godziny i będzie mógł wrócić do swojej rodziny. Uśmiechnął się na tę myśl.
            – Chyba śniło ci się coś bardzo przyjemnego, skoro się tak uśmiechasz – stwierdził, widząc zadowolony uśmiech kochanka.
            – Nawet nie wiesz jak bardzo. Jak mała?
            – Zasnęła w ramionach Sama, więc ten udaje posąg, byle tylko jej nie zbudzić. Odesłał mnie do pokoju jak pięciolatka – stwierdził radośnie. Rozebrał się z podkoszulki i rzucił się na łóżko, wtulając od razu głowę w poduszkę. Och, jak dobrze. Czasem nie ma niczego przyjemniejszego niż po prostu odpoczynek. Po chwili poczuł pieszczące go lekko palce Lucasa na swoich łopatkach.
            – Nie chcę, Luc. Głowa mi pęka. – Uświadomił sobie, jak to zabrzmiało. Obrócił twarz w kierunku kochanka. – To źle zabrzmi, ale nie chcę, żebyś panikował, dobrze?
            – Mhm. – Mógł się założyć o stówę, że i tak się to stanie.
            – Nie chcę tego, bo nie będę cię widział, Luc. Straciłem wzrok. – Dłonią musnął jego pierś i dopiero potem skierował ją na szczękę kochanka. Delikatnie musnął kciukiem rozdzielone wargi.
            – Ale jak to? Poczekaj, już idę zadzwonić… – Poczuł dłoń Allana na swoim przegubie. Spokojna reakcja partnera zaskoczyła go. To nie było nic normalnego, tak nie powinno być.
            – Nie idź. Po prostu podaj mi cztery tabletki i wodę.
            – All… – Nie zamierzał się kłócić z partnerem w takim stanie. Podał mu to, o co został poproszony i ponownie znalazł się przy kochanku. Musnął dłonią jego czoło, odgarniając kilka niechcianych kosmyków.
            – Czasem tak mam. Nie przejmuj się. Sen i tabletki pomagają, ale wyjątkowo nie może mi minąć, bo Liz ciągle płacze.
            – Jeśli chcesz, mamy inne domki, na pewno znajdzie się pokój dla ciebie z łóżkiem.
            – Nie chcę. Za każdym razem miałoby to tak wyglądać? Że będę wychodził z domu, gdy moje dziecko będzie miało problem, a ja co? Wymigam się bólem głowy i pójdę spać gdzie indziej?
            – Przecież nie musi tak być za każdym razem. Teraz zdarzyła się wyjątkowa sytuacja.
             I ty i ja dobrze wiemy, że z czasem to się stanie nawykiem.
           – A teraz jak ci mogę pomóc? – zapytał, przyciągając ciało partnera bliżej siebie i dając mu możliwość położenia głowy na swoim torsie.
           – Już nie możesz. Czytasz mi w myślach. – Poczuł krótki, ciepły pocałunek w okolicach serca, a niedługo po tym obaj zasnęli. Kilka nieprzespanych nocy zrobiło swoje.

***

            Max zatrzymał samochód siedem kilometrów od domu Allana. Myślał nad tym, czy jest gotów, by tam wejść. Musiał podjąć decyzję w ciągu dziesięciu minut, bo po tym czasie nie zdąży na powrotny samolot. Nie był pewien, czy zniesie widok Allana i Lucasa.
            Po chwili stwierdził jednak, że nigdy się nie przekona, jeśli tego nie zrobi. Odpalił silnik i wrzucił bieg. Zjechał z pobocza bez kierunkowskazu, ponieważ na drodze nikogo nie było. Już po chwili jechał spokojnym tempem w kierunku domu przyjaciela.

***

            Marco zaskoczył dźwięk samochodu na zewnątrz. Wszyscy byli na ich ziemiach, nikogo się nie spodziewali. Wyszedł z domu, by poczekać na gościa i go szybko odprawić. Sam nadal siedział ze śpiącą Liz. Wyjątkowo mało dłużej spała, co miało też dobroczynne skutki na jego partnera. Siedział i się uśmiechał, parząc na małą.
            Do jego nozdrzy doleciał zapach mężczyzny. Miał otwarte dwa okna, więc tylko ułatwił mu określenie tego, kim jest. Śmierdział wodą kolońską. Ilość niewielka, ale paląca jego nos.
            – Dzień dobry. – Jako pierwszy odezwał się nieznajomy.
            – Witam. Co pana tutaj sprowadza? – Był poważny, chociaż coś nie dawało mu spokoju.
            – Przyjechałem do Allana w odwiedziny. Jestem jego prawnikiem. Problem w tym, że o niczym go nie poinformowałem. Chciałem zrobić mu niespodziankę i nie zamierzałem obarczać go tym, że musi po mnie przyjechać. – Mężczyzna chwycił się niepewnie za głowę i musnął kosmyki swoich włosów. Marco obserwował go uważnie, zbyt uważnie.
            – Dobrze. Niestety Allan teraz nie jest dostępny, tak samo jak nasz, hm.. – Zastanowił się, jak wybrnąć z tej sytuacji.          
            – Alfa? – podsunął mężczyzna. Uśmiechnął się. Czyli jednak człowieczek wiedział to i owo.
            – Tak. Nie wiedziałem, że wiesz o wszystkim. Tymczasowo zapraszam cię do salonu, gdzie mój partner opiekuje się Liz. Wiesz, kim ona jest?
            – Tak, zdaję sobie z tego sprawę.
            – To dobrze. – Wprowadził gościa do ich wspólnego domu. Niedźwiedzice gotowały coś w kuchni dla wszystkich, więc będzie im musiał wspomnieć o ich gościu.
            – A teraz?
            – Na prawo. – Zaczął gorączkowo myśleć, co tu było nie tak. Cholera. Coś mu w tym wszystkim nie pasowało. Wiedział, że do Allana ma przyjechać prawnik. Czuł też, że ten nie kłamie o swoich motywach, ale mimo to, coś nie dawało mu spokoju. Coś lekkiego, jeszcze nieuchwytnego, przytłumionego.

            Weszli do salonu. Tego się jednak nie spodziewał.

17 komentarzy:

  1. Akcja sie rozkreca :). Mam nadzieje, ze ta utrata wzroku jest tylko chwilowa. No i teraz tydzien meczarni, bo zastanawiam sie co zastali w salonie. :D
    Pozdrawiam
    xjudass

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Akcja się rozkręca :) Już o północy dowiesz się co zastali w salonie :) To już niedługo ;)
      Pozdrawiam
      LM

      Usuń
  2. Koniec w takim momencie... Czemu? ;u; Teraz będę się męczyć i zastanawiać przez cały tydzień. Mam nawet teorię na to co się wydarzyło, ale nie powiem nic dopóki się nie przekonam.
    A tak ogólnie to jak dotąd ten rozdział czytało mi się najlepiej ze wszystkich. Wydaje mi się, że jest najbardziej naturalny i akcja przyśpiesza, podoba mi się to bardzo.

    Pozdrawiam,
    ~MLC

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uh. Koniec sam tak jakoś wyszedł :) Niestety :D Dowiesz się już za kilka godzin co się stanie :D ;) Fajnie, że masz jakąś teorię. Zobaczymy czy się potwierdzi :)
      Pozdrawiam
      LM

      Usuń
  3. Ejeje, jak to będzie jaki trójkąt to zabiję !!! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. A co do mnie i bloga - kiedy ... Sama nie wiem, może za 2 dni, może za kolejne miesiące. Próbuje się wziąć do kupy i ogarnąć. Dość długo już to trwa, nie?
      P.S. Przepraszam, że tak późno. Nie zauważyłam.

      Usuń
  4. kompletnie nie wiem czego się spodziewać. Max będzie partnerem Sama ? trochę mi to nie pasuje. chyba, że to będzie sytuacja jak w Zmierzchu, czyli jak to było z Jacob'em i Renesmee... chociaż nie wiem. to też mi jakoś tak średnio pasuje, ale kto wie xD
    nie mogę się doczekać następnego rozdziału. ty to umiesz trzymać w napięciu :D wenyy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. albo w ogóle chodzi o coś innego, a to tylko ja mam paranoje na punkcie tych partnerstw xD

      Usuń
    2. Czytałam bloga o zmiennych i sytuację się powtarzają, więc obstawiam, że Max będzie partnerem Sama i Marco:)

      Usuń
    3. Gdyby Max był ich partnerem to Marco by się zorientował. Było by dziwnie, gdyby nie rozpoznał więzi. Wersja ze Zmierzchem jest bardziej logiczna xD Chociaż czy zmienni potrafią tak bardzo wyczuć cudzą więź? Bo to też tak trochę bez sensu. Jest jeszcze opcja, ze to nie ma nic wspólnego z więzią i po prostu Max ma coś wspólnego z chociażby Samem, ale to też naciągane xD Chyba zostaje nam czekać

      Usuń
    4. Ja nic nie zdradzę :D Przynajmniej na razie :D Demi Lerman co do Zmierzchu - NIE, NIE, I JESZCZE RAZ NIE! :D Jeszcze trochę :)
      Drogi Anonimie hm zobaczymy :D Czy wszyscy będą partnerami:P
      Aeneryss Sheuryu zobaczymy jak to będzie z ich partnerstwem :D Nie zdradzę wam :D Hahahaha jakie plany :D I myśli. :D

      Usuń
  5. Znowu pomieszalas mi w głowie, ale podobami się to.
    Mam tylko nadzieje, ze Max nie przywiózł ze sobą problemów.

    OdpowiedzUsuń
  6. To fajne że nie wiadomo czego się spodziewać, ale było krótko, podwójne ząbkowanie powiało koszmarem bryyy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogólnie ząbkowanie jest koszmarem! :)
      Pozdrawiam
      LM

      Usuń
  7. Biedna Liz ;( Nie dość, ze jej to wszystko sprawia ból to jeszcze cierpią jej bliscy, którzy zachodzą w głowę jak jej pomóc. Oby Sam znalazł jakieś wyjście i pomógł w problemie.

    Strasznie mi szkoda Allana, wszystko się mu zwaliło na głowę, oby jak najszybciej odzyskał wzrok i w końcu trochę odetchnął...

    Hmm... ciekawe co wyniknie z tych odwiedzin Maxa... bo coś jest na rzeczy, a szczególnie to dziwne zachowanie i reakcja Marco na jego przyjazd.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam,
    no jak to można kończyć w takim momencie, widać, że Sam się zmienił, może Max spotka tutaj swojego partnera...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń