Kochani.
Nie przedłużając - zapraszam :)
Rozdział 24
Pocałunek
Sama rozpalił lekko jego zmysły. Przerwał go, by dosięgnąć ust Marco. Nie
chciał, by mężczyzna był ignorowany. Czuł cztery dłonie sunące po ciele,
pieszczące go delikatnie przez cienki materiał. Sam całował go delikatnie po
karku, rozluźniając mu ciało. W tym czasie wargi ocierał o usta zmiennego
niedźwiedzia. Położył dłonie na piersi Marco, zaciskając je lekko na koszuli.
Był zagubiony w tym wszystkim. Odczuwanie tych wszystkich wrażeń było cholernie
emocjonalne. Nie spodziewał się takich reakcji, drżenia własnego organizmu na
najmniejszy dotyk. Kto by pomyślał – pewny siebie prawnik, który stresuje się
seksem. Parsknął pod nosem śmiechem. Marco spojrzał mu głęboko w oczy.
– Hmm?
– Nic, po
prostu…– Przełknął głośno ślinę. Dłoń położona na policzku dodała mu odrobiny
odwagi. Nie dane mu było nic więcej powiedzieć.
Pocieszał go fakt, że mężczyźni
nie wymuszali na nim szybkiego rozbierania się nawzajem, pocierania ciał w
eksplozji namiętności i gwałtownego dojścia w swoich uściskach. Nie chciał w
ten sposób. Nie za pierwszym razem.
Przymknął oczy, doświadczając
doprawdy dziwnego uczucia. Nie wiedział, czy pasuje mu ta sytuacja, gdy jest
otoczony przez dwóch mężczyzn. Na dodatek ludzie… Przecież, jeżeli się zakocha,
nie zamierza ukrywać swojego związku. Nikt nie zrozumie tego, że są w stanie
żyć w trójkę. Nie potrafił przestać analizować. To go zabijało.
– Przestań, Max – słowa Sama
wyrwały go z zamyślenia. Nie zauważył nawet, kiedy odciął swój umysł od tego,
co odczuwa fizycznie, nie zorientował się, gdy spiął swe ciało.
– Nie chcemy cię skrzywdzić.
Jeżeli nie masz ochoty być dzisiaj z nami, nie musisz. Dużo czasu przed nami,
jeśli tego chcesz i potrzebujesz, kochanie – dodał Marco.
Czemu to tak dziwnie zabolało?, zastanawiał się Max. Nie chciał ich
ranić, ale może rzeczywiście nie był gotów oddać się tak w stu procentach? Może
łatwiej by mu było, gdyby kochali się pojedynczo? Z drugiej strony, jak miałby
się czuć ten trzeci, wiedząc, że jego kochankowie spółkują za ścianą bez niego,
bo on nie może się przyzwyczaić do trzech mężczyzn w łóżku. Ba. Nawet nie
próbuje. Tak poza tym, skąd mu się w ogóle wzięło w głowie to słowo? Spółkują.
Brzmi jak pieprzone średniowiecze. Jego umysł zamknął się na opcję trójkąta.
Nie słyszało się o takich związkach to go cholernie zmartwiło. Był pełen
stereotypów, jego mózg blokował mu ten typ myślenia. Kurwa!
Obaj mężczyźni odsunęli się od
niego, dając mu upragnioną przestrzeń.
– Chciałbym z wami zostać tej
nocy. Spać z wami w jednym łóżku. Nie chcę… Nie jestem gotów na nic więcej. –
Może i okazał się w ten sposób mało męski, ale właśnie od tego powinni zacząć.
Tak przynajmniej mu się wydawało. Chciał tego od samego początku, prawda?
***
Okej,
cholera. Nie przewidział, że obaj zmienni mogą spać bez bielizny w swoim
wielkim łóżku. Kurwa, kurwa, kurwa! I on miał spędzić noc między nimi? I to jeszcze
śpiąc? Co go podkusiło, by o to prosić?
Ściągnąć bokserki czy lepiej nie? Myśli niczym żądlące osy, nie dawały mu
spokoju. Sam spojrzał na niego i się roześmiał.
– Chodź tu,
kochanie, i się nie krępuj. Zawsze tak śpimy, by móc się zmienić w każdym
momencie. Nie ma czym się przejmować. – Widział psotne iskierki w jego oczach.
Doskonale wiedzieli, czego może się spodziewać, a jednak go nie ostrzegli.
–
Nienawidzę was – powiedział ze śmiechem. Nic nie ryzykował. Ściągnął swoje
bokserki i położył się obok Marco. Zaraz został przyciągnięty i oparty o jego
klatkę piersiową.
– I jak,
tak może być? – zapytał zmienny.
– Mhmm. –
Spiął się. Dawno nie leżał z nikim w łóżku. Seks bez zobowiązań od czasu do
czasu to nie to samo. Wtedy ci obcy mężczyźni szybko wychodzili z jego łóżka.
– Co jest?
– Niedźwiedź musnął jego kark nosem, chuchnął na niego gorącym powietrzem i
pocałował lekko to miejsce. Max zadrżał zaskoczony intensywnością tych doznań.
– Nie
jestem przyzwyczajony do takich czułości, leżenia z kimś w jednym łóżku,
tulenia się. – Max czuł, jak policzki zaczynają go palić ze wstydu. A przecież
nie miał ku temu powodów. Dawno z nikim nie był, na dodatek raczej nie otwierał
się w stosunku do ludzi. Podejrzewał, że to kwestia czasu, jak się zmieni,
będąc z dwoma mężczyznami. Nie może wiecznie unikać czułości.
– A chcesz
uznać je za coś zwykłego, codziennego? – Spojrzał zaskoczony na Sama. To było
dobre pytanie.
– Chyba
tak. – Po tych słowach poczuł, jak ramiona Marco rozluźniają się na jego ciele,
a następnie pchają go lekko na pościel.
– Połóż
się. Jesteś tak cholernie spięty, że czuć to na odległość. Wymasujemy cię. – To
był bardzo, bardzo zły plan, ale jakoś nie potrafił się co do tego przekonać.
Idea masażu była mu tak cholernie po drodze, że nie potrafił im odmówić tej
małej przyjemności. Ułożył się wygodnie na brzuchu, ramiona ułożył pod głową, próbując
się zrelaksować.
Już po chwili poczuł, jak Marco
siada na jego biodrach. Napięcie seksualne towarzyszące tej sytuacji było aż
namacalne. Ciepłe dłonie spoczęły na jego barkach, masując je lekko, ugniatając
poszczególne partie mięśni. Drgnął gwałtownie, gdy poczuł drugie dłonie na
swoich stopach. Początkowo próbował wierzgnąć nogami ze względu na łaskotki,
jednakże z czasem przyzwyczaił się do uczucia lekkiego swędzenia. Wraz z
rozluźnieniem jego ciało poddawało się krążącemu we krwi pożądaniu. To pewnie
przez ten zapach, który wydzielali obaj mężczyźni. Ciężki, piżmowy. Cholernie
cudowny.
Marco
spojrzał ciepło na Sama i uśmiechnął się nieznacznie. Ruchy jego ciała były
prawie niewyczuwalne dla Maxa, który leżał pod nim. Obaj zmienni dobrze czuli, co
dzieje się z ciałem ich kochanka. Niedźwiedź pochylił się i pocałował kark
człowieka.
Dreszcz
podniecenia przeszedł przez jego ciało. Podejrzewał, że Marco wiedział, w jakim
jest stanie. Tak samo Sam. Wtulił twarz głębiej w poduszkę, ważąc w sobie
decyzje. Czy chciał być z nimi przez całe życie? A co, jeśli coś między nimi
się skończy i zostaną uwięzieni przy sobie? Naprawdę powinien o tym myśleć w
takiej sytuacji?
– Kochajcie
się ze mną. Nie zamierzam wszystkiego roztrząsać w głowie. Mam tego serdecznie
dość. – Nie czekał długo na ich reakcję, prawie natychmiast Marco uniósł się z
jego bioder, a Sam przewrócił go na plecy.
– Jesteś
pewien? – Do tej pory to niedźwiedź kojarzył mu się z czułością i
delikatnością. Z daleka widać było, że wilk jest raczej typem buntownika z
twardą skórą. Tym bardziej pytanie to go zaskoczyło. A nie powinno.
– Nie wiem,
ale chcę spróbować. – Max podniósł się, by móc dosięgnąć Sama i go pocałować.
Nie zamierzał oddać im całej inicjatywy. Jak tylko uklęknął w ten sposób, za
jego plecami znalazł się Marco, całując mu ramiona i kark, dłońmi muskając
klatkę piersiową, pieszcząc ją subtelnym dotykiem.
Wilk również skierował swoje
dłonie na ten fragment ciała Maxa. Jego dotyk był bardziej szorstki,
pewniejszy, mniej subtelny, ale również cholernie pobudzający. Sam delikatnie
ruszał biodrami, chcąc zwiększyć tarcie między ich ciałami, a przy tym jeszcze
bardziej pobudzić partnera.
Prawnik
czuł, jak szybko krąży mu krew. Ciało reagowało gwałtownie na dwóch mężczyzn,
ich pieszczoty, dotyk i uwagę. To było dziwne. Nigdy wcześniej nie miał takiego
związku, rzadko uprawiał seks, nie wspominając o tuleniu, o czym wcześniej powiedział
obu mężczyznom. Z kimś obcym, bez zobowiązań było mu łatwiej.
Teraz jednak wrażenia, które odczuwał, były
cholernie intensywne, czuł się, jakby w głowie przepaliły mu się jakieś styki.
Obrócił głowę do Marco, chcąc poprosić go o pocałunek, nim jednak udało mu się
to zrobić, jego dolna warga została zassana do wnętrza ust niedźwiedzia. Jęknął
cicho. Podobało mu się to. Zaparł się jedną dłonią o pierś partnera, nachylając
się bardziej do niego. Włoski na piersi Marco kusiły go, by zakręcić w nie
swoje palce. Nie ważne, że było ich mało, podobały mu się. Dlatego też to
zrobił.
Mężczyzna kusił swym wyglądem.
Mimo to kojarzył mu się z czymś ciepłym, przytulnym, opiekuńczym. Instynktownie
wiedział, że może na niego liczyć. Sam był mniej skłonny do bycia ciepłym i
opiekuńczym, ale zastanawiał się, na ile to stwarzane przez mężczyznę pozory.
Krzyknął i zadrżał, gdy zmienny
wilk pochylił się i wziął jego męskość w usta. Nie widział, jak ten to robił,
dlatego tak bardzo zaskoczył go ten gest. Ciepłe wnętrze otulające jego erekcje
było podniecające, pchnął lekko biodra do przodu. Starał się, by nie zrobić
tego zbyt mocno, zbyt intensywnie, wiedział, jak nieprzyjemne jest to uczucie.
Marco z kolei masował mu lekko pośladki,
rozchylając je co chwile i muskając jego wejście opuszkiem palca. Kurwa. Czuł
się diabelnie pobudzony, wrażliwy. Oderwał się ponownie od ust niedźwiedzia.
Oparł tył głowy o ramię zmiennego i próbował wygiąć się do dotyku to po jednej,
to po drugiej stronie swego ciała. Jego biodra drgały, gdy erekcja co rusz
zagłębiała się w ciepłych, chętnych ustach Sama, a gdy się z nich wycofywał, natrafiał
na nawilżony chwilę wcześniej palec Marco, zagłębiający się lekko między jego
wejście.
– Cholera! – Warknął w pewnym
momencie. – To jest zbyt intensywne! – Sam pogładził mu jądra, czując, jak
zaczynają się spinać. – Tak! – Orgazm przetoczył się gwałtowną falą po jego
ciele, odbierając siły.
Spojrzał na całującego się Marco
i Sama. Ten widok był cholernie podniecający. Musieli uczynić z tego stały
element gry wstępnej. Obaj mężczyźni próbowali walczyć o dominację w tym
niezwykle namiętnym akcie. Mimo to ich dłonie błądziły nie tylko po swoich
ciałach, ale również starali się dbać, by Max nie był w tym akcie wyizolowany.
Po chwili Sam przerwał pocałunek i spojrzał na niego.
– Chcę, żeby Marco nas
przygotował. Potem chcę się z tobą kochać. – Max zareagował na te słowa
gwałtownym zassaniem powietrza. Nigdy nikt tak do niego nie powiedział.
– Też tego chcę. Chcę się kochać
z waszą dwójką.
– A my z tobą, kochanie – tym
razem odpowiedział mu Marco. – Musicie odwrócić się do mnie tyłem, będzie mi
wygodniej, wam zapewne również.
Sam odwrócił się do kochanka i
ułożył wygodnie nogi, po czym pochylił swoje ciało, by jego klatka piersiowa
znajdowała się na pościeli. W ten sposób było mu zawsze najwygodniej. Max
spojrzał na niego i postarał się o podobną pozycję. Czuł się skrępowany tym,
jak bardzo jest wyeksponowany, zarazem cholernie go to podniecało. Ponownie
stał się twardy. Wyciągnął rękę i musnął pośladki Sama pieszcząc je delikatnie.
– Cieszę się, że się na to
zdecydowałeś, kochanie. – Sam spojrzał na niego czule i musnął jego bok.
Ciepłe dłonie Marco spoczęły na
ich pośladkach, pieszcząc lekko ich półkule u styku. Palce miał wilgotne od
żelu, co ułatwiało mu ruchy.
– Nawet nie wiecie, jak seksownie
i gorąco teraz wyglądacie, tak chętni na to, co mam z wami zrobić.
– Nie mów tyle, tylko działaj – warknął
Sam. Był już podniecony do granic, chciał, żeby ktoś mu obciągnął, a zarazem
marzył o tym, by być już w Maxie. Opuszek palca zawsze przechodził przez jego
ciało opornie. Jęknął, skoncentrowany na tym, by się rozluźnić. Delikatny
pocałunek na plecach pozwolił mu na to. To był Marco. Wiedział, jak z nim
postępować. Nauczył się tego. Dopiero pół palca w jego wnętrzu pozwoliło mu
uzyskać wewnętrzny spokój i poczucie bezpieczeństwa w tej sytuacji.
Starał się obserwować reakcje
Maxa na to, co się dzieje, za często jednak przymykał powieki. Nie potrafił się
skupić na tylu czynnościach jednocześnie.
Max również koncentrował swoje
myśli na tym, by nie spinać swego ciała. Próbował regulować oddech, co poniekąd
mu się udawało. Dziwnie było widzieć Sama skupionego na swoim odczuwaniu,
wypychającego lekko biodra do Marco, jęczącego cicho, a zarazem niesłyszącego
tego.
Drugi palec był dodany po
dłuższym czasie, gdy ich ciała całkowicie się rozluźniły. Trzeci palec
rozciągał ich dużo szybciej, wywołując kolejne fale gorąca, napięcia.
Potrzebował, by Sam już w niego wszedł. Nie wytrzyma dłużej tego wszystkiego.
– Jeszcze trochę i dojdę o samych
twoich palców – zajęczał zmienny wilk. – Skończ to. Nie mogę dłużej. – Marco
wyciągnął delikatnie palce z Maxa i musnął jego pośladek.
– Czego
chcesz, kochanie? – powiedział do Sama, zagłębiając jeszcze głębiej palce,
muskając jego prostatę, a drugą dłoń zaplatając na erekcji.
– Kurwa! –
Sam doszedł gwałtownie, gdy palec niedźwiedzia przesunął się po jego główce.
Teraz było
mu dobrze, początkowe napięcie zeszło. Przynajmniej będzie mógł dłużej kochać
się z Maxem, gdy już raz osiągnął orgazm. Spojrzał na Marco. Jego erekcja była
pokryta preejakulatem, ciemna główka odznaczała się widocznie. Spojrzał na kochanka.
Max
przysunął się bliżej Marco i zacisnął dłoń na jego erekcji, poruszając ręką
gwałtownie. Głośny syk wydostał się z ust niedźwiedzia, a ten przyciągnął go do
pocałunku.
– Nie tak
szybko. – Max odsunął się od niego i zniżył. Nie był pewien, co do tego, czy
powinien to zrobić, ale pocałował lekko główkę męskości bety, po czym zassał
się na niej. Nie zamierzał robić nic więcej, jak poruszać ręką i ssać tak
wrażliwą część ciała mężczyzny. Nie chciał zmuszać się do zagłębiania jego
erekcji w swoich ustach.
– O
cholera! – Sam patrzył na nich, a źrenice gwałtownie mu się rozszerzyły. To
było coś, co chciał zobaczyć. Max pewniejszy siebie, niekrępujący się tym, co
robi. Już po chwili na jego wargach znalazła się sperma, a on miał ochotę go pocałować.
Tak też zrobił. Początkowo mężczyzna próbował sprawiać opór, jednak nie trwał
on zbyt długo.
Marco
przyciągnął ich blisko siebie, by móc zrobić im dobrze ręką, zanim skupią się
na czymś jeszcze przyjemniejszym.
– Jak… –
Max chciał wiedzieć, jak będą się kochać, przecież mieli to utrudnione.
– Będę
pośrodku. Wejdziesz mi na kolana i się obniżysz. Marco będzie za mną. Wszyscy
będziemy się mieć cholernie blisko, co ty na to? – Nie mógł się nie zgodzić na
taki układ.
Sam siadł
wygodnie na łóżku i przyciągnął w swe ramiona Maxa. Człowiek wsunął się na jego
kolana i powoli obniżył na wilgotną od preejakulatu i lubrykantu erekcję.
Zrobił to bardzo powoli. Był dobrze rozciągnięty, ale już tak dawno się z nikim
nie pieprzył, że musiał to w ten sposób zrobić.
– Och. –
Wydostało się z jego ust, gdy cała erekcja Sama znalazła się w jego ciele.
– Tak jest,
kochanie. Rusz się delikatnie, jak będziesz gotów. – Po chwili wyraz twarzy
zmiennego zmienił się na lekko napięty, gdy Marco przyłożył swoją główkę do
jego wejścia.
Gdy przytulił się do Sama i oparł
głowę na jego ramieniu, był w stanie zobaczyć, jak niedźwiedź zagłębia się w
ciele kochanka.
To właśnie
Marc nadał im wspólny rytm, najpierw powoli, potem coraz szybszy i szybszy. To
on dyktował dzisiaj warunki tego, jak spędzą ten czas. Sam poruszał swoimi
biodrami w takt ruchów niedźwiedzia, zagłębiając się w ciasne wejście Maxa,
pieszcząc jego ciało drobnymi muśnięciami, szybkimi pocałunkami, jękami
wydawanymi tuż przy rozgrzanej skórze. Dłonie Marco ściskały mu pośladki,
rozszerzając je dla drugiego kochanka. Opuszki palców muskały nie tylko jego
rozedrgane wejście, ale również erekcje Sama.
Dopiero
teraz uświadomił sobie, że jest na właściwym miejscu. Jego erekcja ściskana
pomiędzy brzuchem Sama i swoim, Marco nadający im rytm i całujący co rusz jego
wargi, i usta wilka. Dotyk dłoni na ciele, tarcie i pieszczoty, czułość, której
zawsze mu brakowało w seksie i miłość. Jego ciało było tak cholernie
rozluźnione, wiedział, że jest w miejscu, w którym powinien być, chociaż
zapewne nie pomyślałby o tym, gdyby nie spróbował tego, co ma miejsce właśnie
teraz.
Wygiął
swoje plecy w dół. Oparł się na łokciach i krzyknął głośno. Teraz erekcja Sama
była w jego ciele pod zupełnie innym kątem. Kostki zaplótł na plecach Marco,
starając się dociskać swoje pięty i stopy do jego ciężko pracujących pośladków.
Jęczał co chwilę z powodu głębokości aktu, w jakim się znaleźli. Ciało miał
naładowane energią, napięciem, pożądaniem, krew buzowała mu w uszach,
zagłuszając jęki. Był spocony, a jego erekcja potrzebowała uwolnienia. Jądra co
rusz drgały w kolejny spazmie rozkoszy. Za niedługo dojdzie. Sam również.
Członek mężczyzny drgał zagłębiony w jego ciele, rozszerzając je lekko.
Podejrzewał, że Marco również jest na granicy, ponieważ jego mokra od potu
twarz była wykrzywiona w dzikim grymasie.
Krzyknął,
gdy dłonie Sama podciągnęły jego ciało w górę. Zaczął dochodzić, a w tym
momencie poczuł na ramionach głębokie ugryzienia. Skurwysyńsko zabolało. I to
była ostatnia rzecz, którą zapamiętał. Za dużo wrażeń, za dużo emocji i bólu, a
jego ciało odmówiło posłuszeństwa.
***
– Max, wstawaj, kochanie. – Nie
zamierzał tego robić. Całkiem wygodnie mu było, gdy został opatulony w coś
ciepłego, czuł się błogo i miło, czego nie doświadczył od dawna.
– No już. Widzimy, że odzyskałeś
świadomość. – Ale jak to odzyskał świadomość? Otworzył oczy i spojrzał na dwóch
pochylających się nad nim mężczyzn.
– O co wam chodzi? – Zmarszczył
lekko brwi.
– Zemdlałeś – powiedział Marco,
gładząc go lekko po policzku. Tego się nie spodziewał, jak to?
– Ugryźliśmy cię, gdy zacząłeś
dochodzić i chwilę później musieliśmy cię cucić. – Widział ich zadowolone z
siebie twarze.
– To przez te cholerne
ugryzienia. Nie mogliście pojedynczo? Wiecie, jak to skurwysyńsko boli? Jestem
słabo odporny na ból!
– Mogliśmy, teraz przynajmniej
masz to z głowy i wiemy, że dobrze na nas reagujesz – stwierdził Marco.
– Spróbujcie komuś powiedzieć, że
zemdlałem, a uwierzcie mi, że przestanę mieć dwóch partnerów w wyniku
popełnionego zabójstwa. – Obaj mężczyźni roześmiali się z ulgą.
– Dobrze wiedzieć, co nas czeka.
A teraz… – Jęki protestu Maxa zostały stłumione przez głębokie pocałunki ze
swymi partnerami.
Z góry przepraszam za brak komentarza z mojej strony pod ostatnim rozdzialem, ale bylam na wakacjach ;).
OdpowiedzUsuńNareszcie jest wyczekiwany trojkat w akcji :D. Szczerze to balam sie jak Ci to wyjdzie, ale widze, ze niepotrzebnie. Powiedz mi tylko, blagam, ze to nie polmetek opowiadania. Znalezc cos tak dobrego jak "Spotkanie" w internecie, graniczy z cudem! :)
Pozdrawiam
xjudass
I jak tam wakacje? Mam nadzieję, że wypoczęłaś :) Ja też sie bałam jak mi to wyjdzie! To było straszne doświadczenie! Pisałam ten rozdział od marca do sierpnia :D To mój rekord :D Co do półmetku opowiadania wypowiem się na ten temat w następnym rozdziale :)
UsuńCieszę się bardzo, że tak ci się podoba :)
Pozdrawiam
LM
Cudownie, po prostu cudownie. Już myślałam, że nie będzie seksów a tu taka niespodzianka.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Max to zaakceptował. Teraz na pewno będzie im dużo łatwiej nawiązywać więź. Cały akt był słodki, czuły i seksowny. Mruu ;)
Rozdział jak zawsze wspaniały.
Życzę dużo weny
A jednak seksy były :) Masz rację, teraz może być im tylko łatwiej :) Ulżyło mi :P Stresowałam się tym rozdziałem ;)
UsuńPozdrawiam
LM
Rozdział super ;)
OdpowiedzUsuńDobrze, ze Max jednak zdecydował się na sex ze swoimi partnerami. Choć mając ich nagich w łóżku zdziwiłabym się, gdyby do niczego nie doszło ;) Oby teraz układało się coraz lepiej między nimi. No i fajnie, ze Max pokazał, że nie jest do końca taki potulny i sztywny (ta groźba pod koniec wymiata ;))
Pozdrawiam ;)
Miło mi, że ci się podobało :) Tak, masz racje :) Dobrze, że Max się na to zdecydował. Hahhahaha:d Też bym się zdziwiła, gdyby do niczego nie doszło :D
UsuńHahaha. Max i potulność? To nie jego imię :D
Pozdrawiam :)
Ale gorąca scena :)
OdpowiedzUsuńNie przypuszczałam, że nasz prawnik pójdzie szybko do łóżka z wilkiem i niedźwiedziem, ale w sumie jak można opierać się takim ciachom?
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
Witam,
OdpowiedzUsuńto och wspaniałe, Maxx zaakceptował, został oznaczony, i ta końcówka boska..
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej ciekawa jestem czy Max będzie miał szanse posiąść któregoś z nich Sam se poużywał (przynajmniej raz )i jak zresztą jak Marco :P ten to wogóle se poużywał od początku z Samem
OdpowiedzUsuń